piątek, 7 maja 2021

Synowie Gromu

 

SYNOWIE GROMU

WITAMINA C I ELEKTROSTATYKA.

 

– Co ty robisz?

– Mama kazała mi pić wodę z cytryną.

Kuba zamrugał powiekami w milczeniu, próbując przyswoić sobie zastaną sytuację.

– Mama kazała ci wziąć witaminę c – poprawił nadal z tym samym wyrazem twarzy. Młodszy z braci, odwrócił wzrok. Czuł już jak zirytowanie pełznie mu po karku w górę.

– Ale nie mamy witaminy c – powiedział wolno, patrząc znowu starszemu bratu w oczy. – Za to mamy cytrynę. I wodę.

– Jezu… – Już kiedy wymawiał pierwszą sylabę, czuł wyrzuty sumienia. Przykazanie „nie wzywaj imienia Boga swego na daremno” uderzyło go w myślach, jak z liścia, dlatego natychmiast wzniósł oczy i dłoń w górę, jakby wspomniany Jezus nad nim wisiał i z dezaprobatą wiercił mu dziurę w głowie. – Przepraszam – Rzucił w powietrze, by zaraz wrócić do rozmowy. – Jasiek. Cytryna? Co ty masz z biologii?

– Nie mamy biologii, tylko przyrodę.

– Co za różnica? To, że cytryna ma w nazwie witaminę C i może trochę w środku, to nie znaczy, że jest jej wystarczająco. Zwłaszcza w takim cienkim plasterku! – Kuba może trochę przeginał z tym uniesieniem głosu, ale rozmowy z młodszym bratem zawsze się tak kończyły. Jakoś nie był w stanie z nim inaczej rozmawiać. Z resztą Janek rewanżował się tym samym, więc można powiedzieć, że byli kwita. – To już cebula ma więcej witaminy C!

– To co mam sobie zrobić wodę z cebulą?! – wykrzyknął, rozdrażniony tymi bezsensownymi przytykami, przy czym machnął ręką, wylewając wodę ze szklanki na blat. Rozlała się pod samą ścianę. Tam z kolei leżał ten poklejony taśmą kabel od tostera, którego ojciec z jakiegoś powodu nie chciał wyrzucić. No i proszę - teraz leżał w niewielkiej kałuży, podłączony do prądu i tylko czekał na wyrządzenie jakiegoś nieszczęścia. Co się w ogóle robi w takich sytuacjach?

Janek wywrócił oczami z westchnieniem i obrócił się, by wziąć do ręki ścierkę.

– Co ty robisz? – zapytał z nutą strachu w głosie Kuba. Bardzo chciał wierzyć, że jego brat nie jest AŻ TAK głupi, by zrobić to, co myślał, że chce zrobić.

– Wycieram blat? – odparł, jakby to było oczywiste. Właściwie to było oczywiste, ale nadzieja zawsze umiera ostatnia, a Jakub Zebed zawsze wierzył w swojego młodszego, niespełna rozumu brata.

– Oszalałeś?! – warknął, wyrywając mu z rąk ścierkę. – Nie widzisz, że kabel jest mokry? Wiesz co to znaczy?

– Tak, że komuś stanie się krzywda, jeśli tego nie wytrzemy, jełopie! Myślisz, że jestem debilem?!

– Tak! Myślę, że jesteś debilem do potęgi trzeciej! – Na tym etapie Edukacji Janek jeszcze nie miał potęg, więc nawet nie wiedział, o co chodziło Kubie. Wiedział, natomiast, że został obrażony. – Nie przyszło ci do głowy, że tobie też może stać się krzywda?!

– Nic mi się nie stanie, już to robiłem!

– Żartujesz sobie? – Gdyby Kuba nie był tak spięty jak teraz, to ręce by mu opadły. Jednak zachowanie Janka nie pozwalało mu się rozluźnić, jego głupota tym razem przekraczała wszelkie granice tolerancji Kuby.

– Nie, już mi się tak nie raz wylało na ten kabel i nic mi się nie stało – rzucił, zniecierpliwiony, sięgając po szmatkę w dłoni brata, ale ten cofnął rękę.

– Głupiemu zawsze się uda, co? – prychnął, kręcąc głową. – A co jeśli nie zawsze? Może teraz właśnie kopnie cię tak, że umrzesz i co wtedy? Co ja powiem mamie?!

  Nic mi się nie stanie! – upierał się młodszy.

– Czy możesz raz w życiu przestać się upierać i posłuchać, co do ciebie mówię?!

Sytuacja stała się nie tyle napięta, co niebezpieczna i wprost absurdalna. Kuba często sobie żartował z niskiej inteligencji brata, zdarzało mu się również wyzywać go od idiotów, jak z resztą stało się to dosłownie przed chwilą. Mimo wszystko nigdy tak o nim nie myślał. W końcu to jego brat! Gdyby sądził, że jest głupi, o sobie samym też poniekąd musiałby tak powiedzieć.

To, co się teraz działo było jak koszmar na jawie. Dlaczego nie mógł mu przemówić do rozumu? Przecież zwykle, chociaż na siebie wrzeszczeli, rozumieli siebie nawzajem, nigdy nie chcieli źle. Więc, co się stało? Co w niego wstąpiło? Może miał jakieś problemy  w szkole… może jednak Kuba nie był takim świetnym bratem, za jakiego się uważał, skoro nawet nie zauważył, że z Jankiem mogło się dziać coś złego?

– A czy ty możesz posłuchać mnie?! – Janek patrzył bratu prosto w oczy. Widział w nich strach i zagubienie. Wiedział, że na pewno nie on był źródłem jego lęku, raczej jego zdrowie, a może nawet życie. Ale przecież nic mu nie groziło. Przecież już to robił i nic złego się mu nigdy nie przydarzyło. Kuba nigdy nie słuchał, zawsze wydawało mu się, że wie wszystko najlepiej. – A co jeśli tym razem to ty się mylisz?! Nic. Mi. Się. Nie stanie! – Krzyknął uderzając otwartą ręką w rozlaną wodę.

Kuba wstrzymał oddech z otwartymi szeroko oczyma. Zerkał to na kabel, to na brata. Z początku nic się nie działo, ale po chwili z kabelka zaczęły dobywać się niebieskie iskierki. Co gorsza, miał wrażenie, że widział wyładowania elektryczne, poruszające się po wodzie w stronę dłoni chłopca. Nie był w stanie się ruszyć, nie był nawet pewny, czy to nie był sen. Wszystko zdawało się być prawdziwe, ale to, na co patrzył absolutnie mu się nie zgadzało z tym, co wiedział o elektryczności.

Wyładowania wyglądały, jak miniaturowe pioruny, które pełzły z kabla po wodzie, a potem znikały w dłoni Jaśka, jak gdyby je pochłaniał. Ale to nie był koniec. Kiedy Kuba popatrzył mu w oczy, zobaczył, że brązowe tęczówki chłopca zmieniają kolor na intensywny niebieski. Nowy kolor rozświetlał jego oczy, niczym żarówki, ale on chyba nie zdawał sobie z tego sprawy, albo wiedział o tym doskonale, bo nic sobie z tego nie robił. Nadal patrzył na brata ze złością.

– Ocz… oczy… – Kuba próbował coś z siebie wykrztusić, ale gardło mu się zaciskało pod wpływem szoku. Janek oprzytomniał w końcu i zerknął na swoją dłoń. Pochłaniał elektryczność, przecież wiedział o tym. Wydawało mu się to normalne, od zawsze tak miał. Wsadzał widelec do kontaktu, bo to przyprawiało go o łaskotki. Czasami przed w-f’em podłączał ładowarkę do kontaktu i chwytał za drugi koniec, żeby pochłonąć trochę energii. Był wtedy silniejszy i szybszy, wszystkie egzaminy zdawał na szóstkę.

A, czasami jego oczy zmieniały kolor. Zdarzało się tak, kiedy za dużo pochłonął. Ale nic poza tym się nie działo, więc nie rozumiał, o co to wielkie halo.

Podniósł dłoń i wytarł ją w koszulkę. Zerknął na Kubę. Nadal stał w jednym miejscu, zupełnie bez ruchu, patrząc na niego z przerażeniem. Jasiek po raz kolejny wywrócił oczami i zabrał mu ścierkę z ręki.

Opowieści Światła i Nadziei

Opowieści, które mają nieść więcej światła i nadziei dla tego świata.
Światła prawdy, dobra, miłości i sprawiedliwości.
Nadziei na lepsze jutro, piękne relacje,
życie w wolności i bez strachu.